Wyruszam na wyprawę. I kiedy wreszcie przychodzi moment, że mogłabym ci opowiedzieć coś ciekawego, jak to, że spektakularnie zwiałam z Wenus na Eleanor... Ja po prostu tchórzę. Nie mam na nic siły. Ulegam. Posłuszeństwo mam już wgrane. Jakby ktoś zamontował mi w mózgu komputer i zapomniał o funkcji CTRL-ALT-DEL. Nie da się z tego wyplątać. Jeżeli ktoś urodził się Wenusjanką, to Wenusjanką pozostanie.
"Cóż, szefowo, tym razem wygrałaś" - myślę sobie pakując do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy. Większość miejsca zajmują batoniki zbożowe, ale mieszczą się tam również buty, jak i zapasowy kombinezon ochronny. Powolnym krokiem przemierzam mój mały domek. To nie do wiary jak szybko człowiek potrafi się do czegoś przywiązać. Jestem tu osiemnasty dzień, a już wiem, jak bardzo będę tęsknić za Leoną. Słyszę pukanie do drzwi. Przyszła moja współtowarzyszka. Do tej pory nie wiem kto to. Pociągam delikatnie za klamkę i momentalnie torba wypada mi z rąk. 1001 stoi uśmiechając się od ucha do ucha i niecierpliwie przestępuje z nogi na nogę.
- Gotowa? Czas wyruszać! - mówi dziarsko i ciągnie mnie za rękę w kierunku głównego placu.
Nie mam szans uciec.
- 0628, czy wszystko jasne? - Milady Poolow po raz kolejny spojrzała na mnie wyczekująco.
Wszystkie Obiekty zeszły się na plac, skąd miałyśmy odlecieć. Po lewej stronie ktoś prychnął. Skoro idę na śmierć, muszę odejść z godnością - pomyślałam i dziarsko się uśmiechnęłam.
- Tak jest! - krzyknęłam wskakując do latającego pojazdu.
Był to ogromny statek kosmiczny. Przypominał trochę białą kapsułę ze skrzydłami i ogromnymi, przeszklonymi ścianami. W kabinie pilota zastałam 1001. Siedziała na kręconym fotelu. Brązowe włosy związała w zgrabnego kucyka. Czekoladowymi oczami wodziła po panelu kontrolnym, jak urzeczona wgapiając się w migające światełka. Odchrząknęłam uświadamiając nastolatkę o mojej obecności. Uniosła wzrok i przez sekundę dojrzałam na jej twarzy grymas niepewności, ale potem zastąpił go wyraz powagi.
- Dobra, skoro ruszamy, trzeba ustalić, kto jest kapitanem.
Zerknęłam na nią niepewnie.
- Jakim kapitanem? Przecież mamy działać razem.
- Oczywiście, ale to nie zmienia faktu, że w razie zagrożenia musi być wyznaczona osoba, która będzie sprawowała kontrolę nad tym wszystkim.
- Ja...
Nie skończyłam bo przerwał mi lekki wstrząs i syk zasuwanego automatycznego przejścia.
- Proponuję siebie na to stanowisko - powiedziała to tak dobitnie, że poczułam ciarki na plecach.
- Eee... No... Tak, jasne. Jeśli chcesz - powiedziałam niepewnie.
- Świetnie.
Po raz kolejny zlustrowała mnie wzrokiem po czym odetchnęła z ulgą i zakręciła się w fotelu. Znowu miała ten przyjazny wyraz twarzy, jak wtedy gdy śledziła mnie w lesie. Usłyszałam głośne DING, które dało mi sygnał, że powinnam usiąść i zapiąć pasy. Posłusznie wykonałam polecenie rozkładając się na krześle. 1001 przekręciła kluczyk i machina zaryczała donośnie. Zgrabna dłoń dziewczyny pewnie nacisnęła ogromny guzik i przesunęła ciężką wajchę.
- Autopilot włączony, kurs MER-KU-RY, planowany czas lotu: czter-dzieści-pięć-mi-nut, dwa-dzieścia-o-siem-se-kund, życzymy miłej podróży.
- Jaka jest planowana trasa, OVR*? - zapytała szatynka.
- Ca-ły-czas-pros-to.
Zaśmiałam się lekko słysząc ten komentarz.
- Zagrożenia? - 1001 zignorowała mnie.
- BRAK.
- Jakiekolwiek dodatkowe informacje?
- Mo-żesz-iść-spa-ać.
Głos zamilkł, a silnik powoli zaczął pracować na szybszych obrotach. Poczułam lekki wstrząs i uniosłyśmy się w powietrze. Obie śmiałyśmy jeszcze przez jakiś czas z autopilota. Westchnęłam głęboko czując dziwnego rodzaju spokój.
Dlaczego go odczuwam skoro udaję się na pewną śmierć? Nie pojmuję już tego. Czuję, że wszystko ze mnie ulatuje. Nie mam na nic siły. Z głośników pokładowych wypływa muzyka relaksacyjna. Tak, bo tego mi właśnie trzeba. Cholernego szumu fal i głośnego skrzeczenia mew. Czegoś, czego mogę już nigdy nie ujrzeć. Chcąc nie chcąc, zasypiam.
BIP BIP BIP!!!
Otworzyłam szeroko oczy zrywając się z fotela i zapominając, że mam zapięte pasy. Huczało mi w uszach, a na około wszystko się trzęsło. Pojazdem telepało. W kabinie mrugało niebieskie światło. Zaczęłam krzyczeć. Huh, świetnie, a więc tak zginę? Właśnie wtedy zauważyłam 1001 stojącą spokojnie przy panelu kontrolnym.
- O, widzę, że mój budzik zadziałał. Myślałam, że już nigdy nie wstaniesz.
Spojrzałam na nią wściekła i zagryzłam dolną wargę.
- Budzik? - powiedziałam dobitnie.
- Tak - odparła klikając zielony przycisk.
Wszystko ucichło.
- Nie możesz przegapić TAKICH widoków.
Chwiejnym krokiem podeszłam do oszklonych ścian. Sądziłam, że dziewczyna przesadza, ale gdy obrzuciłam wzrokiem rozciągającą się przede mną przestrzeń zaparło mi dech. Prędko odgarnęłam fioletowe pasemko z twarzy i przycisnęłam nos do szyby. Nigdy w życiu nie byłam poza obrębem naszej planety. Nigdy nawet nie śniłam, że uda mi się choć na krok opuścić tę wielobarwną pułapkę. W danej chwili spoglądałam na bezkresną czerń oznaczoną jasnymi białymi punktami. Od razu zapragnęłam policzyć je wszystkie lecz zanim doszłam do 10, moją uwagę przykuła bladożółta, ogromna kula z dziurami. Otworzyłam usta z zaskoczenia, czując na rękach ciarki. Merkury był cudowny. Promieniował ogromnym światłem. Z każdą sekundą byłyśmy coraz bliżej celu. A gdy przebiłyśmy się przez warstwę ochronną... Dostałam gęsiej skórki. Planeta była pokryta śniegiem. Tony lodowatego puchu oblegały jej powierzchnię i wszystkie kratery. Wspaniale skute dziury wyglądały przecudnie w ostrym blasku słońca. Odeszłam od szklanej powierzchni, by mogła odparować.
- Czy on nie powinien być...
- Najgorętszą planetą? - przerwała mi 1001 uśmiechając się - Owszem. Ale to są informacje, które podają nie za bardzo inteligentni Ziemianie. Kierują się przeczuciami i logiką. Żaden z nich nie wie, że Merkury to planeta kontrastów i przeciwieństw. A my po to tu właśnie jesteśmy. Żeby upewniać nasz naród co do naszych przekonań - westchnęła cicho - W ogóle mi się to nie podoba.
Kiwnęłam głową.
- Nie tobie jednej.
Na powrót zbliżyłam się do ściany i wyostrzyłam spojrzenie. W poszczególnych miejscach osadzone były domki. Z daleka wyglądały jak mrówki. Gdy się jednak zbliżyłyśmy ujrzałam rozległe osady. Tłumy ludzi na wąskich uliczkach oblegały wspaniały, oszroniony plac. Przeleciałyśmy nad machającymi nam stworzeniami i wylądowałyśmy kawałek dalej. Wzięłam głęboki oddech. Czy jest tutaj tlen? Czy mieszkańcy tej ziemi mają może jakieś skrzela? O kurczę, a jeśli zamarznę, kiedy tylko opuszczę pokład statku?
Poczułam uszczypnięcie w łokieć i okręciłam się w stronę uśmiechającej się do mnie szatynki. Podała mi futro, które znalazła w pokładowej szafie.
- Gotowa na spotkanie z lekkim chłodem? - zapytała dziarskim tonem naciskając przycisk otwarcia drzwi.
Poczułam lodowaty powiew na całym ciele i szczęknęłam zębami. Wolno opuściłam gorący pojazd i stanęłam na skrzypiącym, białym puchu. Uśmiechnęłam się do siebie spoglądając w stronę rozciągającej się przed nami wioski.
- Zaczynamy badania.
Zrobiłam krok do przodu, lekko zapadając się w podłoże. Potem kolejny, kolejny i następny. Miałam wrażenie, że się kurczę. W jednej sekundzie moje ubrania zrobiły się strasznie luźne.
- Co się dzieje? - zapytałam nietypowym dla mnie, piskliwym, dziecięcym głosem.
- Kontrasty - usłyszałam dziecięcy skrzek za sobą i obróciłam się.
Widząc 1001 zaczęłam się śmiać. W kozakach po uda i w śniegu po pas, stała naburmuszona dziewczynka z okrągłą, pyzatą buźką. Równo ścięta, brązowa grzywka opadała na jej czoło dodając jej uroku. Wydęła policzki starając się nie wybuchnąć z irytacji podczas, gdy ja śmiałam się dalej.
- Jak ty wyglądasz! - parsknęłam zakrywając usta malutkimi dłońmi - Co jest?
Przyjrzałam się rękawom swojego futra i czarnym, prostym strąkom opadającym mi na nos.
- Czy my zamieniłyśmy się w... dzieci? - spytałam płaczliwym tonem.
- Kontrasty - powtórzyła wzdychając - tutaj lata liczy się wolniej, mimo że planeta kręci się dwa razy szybciej niż nasza.
- To ile my mamy... dni?
- Sześć lat.
Otworzyłam usta.
- W takich... Ziemskich?
Kiwnęła głową.
- I co... Będziemy małymi ludzikami dopóki stąd nie odlecimy?
- Dokładnie.
- Cóż, jest jeszcze szansa, że tu zostaniemy.
- Dlaczego?
- Bo możesz nie sięgnąć do autopilota! - zarechotałam przewracając się w śnieg.
Podniosłam się nadal nie mogąc opanować nadmiernego chichotu. 1001 przyczłapała do mnie łapiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę miasteczka.
- Chodź, bo inaczej się zgubimy w tych zaspach - szepnęła.
Pociągnęła mnie prosto przed siebie, a ja zaliczyłam kolejną wywrotkę.
* OVR - Only Venus Republic, "znaczek firmowy" Wenus. Oznacza przynależność jakiegoś wynalazku do tej planety. Można tłumaczyć to jako "Tylko Republiki Wenus" albo "Należy do Republiki Wenus" przyp. aut.
~ ~ ~
Po długim oczekiwaniu wróciłam z lekką dawką humoru. Mam nadzieję, że docenicie mój trud i zostawicie po sobie pamiątkę w postaci komentarza.
Pozdrawiam was bardzo ciepło i życzę wam pogodnych wakacji. Takich, jakie powinny być. A nie z toną śniegu :3
Kocham was, trzymajcie się!
- Wasza Katherine.
Haha! Jestem Pierwsza Lalalal <33
OdpowiedzUsuńNie ma to jak opowiadanie Ka$i ~ "Krótkie mi wyszło" Le właśnie widze -,- xd <3
Przechodzę do rozdziału ~*~
To pierwsze zdanie dodaje emocji aż mam ciarki ^-^ Ja mówię serio . *o*
"0628, czy wszystko jasne?" - Ej masz nazwe jak James Bont . o_O Tak mi się skojarzyło xd <3
Biała kapsuła z skrzydłami .. ej Mewa! ^^
Rozdział jest świetny . ♥ I mimo to że czytałam tylko prolog wszystko rozumiem.
"A w roku 2014 Nobla otrzumuje..... .... Katherine Jackson !!!" *-*
Jutro tu widze nowy rozdział bo jak nie to wephnę w ciebie szynkę a wiem że jej nie lubisz ^^ Bój się ! ;**
"Widząc 1001 zaczęłam się śmiać" ~ 1001 Dalmatyńczyków .. xd a może ich tam było 101 ? Nie ważne XD :D
Kochana Chcę więcej i masz powołać do życIA Tamten blog ! :O
Zapraszam do mnie -> http://two-magicians.blogspot.com/
Twoja NajNajNajWiekszaFankaForever ♥ ♥ ♥
Omnomnomnom, jak ja cię kocham, takie komentarze dodają skrzydeł, dziękuję! :*
UsuńJezu, zarąbisty ten rozdział *_*
OdpowiedzUsuńKocham, kocham, kocham <3
Jest boski!
Podejrzewałam, że poleci z nią 1001 ;)
0628 jest szczera, nawet nie negocjowała, żeby być kapitanem.
Bać się takiej słodkiej, ciemnookiej 1001 ?
Niedorzeczność xD xD
Ha ha ha ! Są dziećmi, jak słodko :3
Rozwala mnie Twój zasób pomysłów na genialne, śmieszne i wyrąbiste rozdziały :3
Jeju, pisz szybko następny, bo oszaleję !
Mam nadzieję, że dasz radę przed końcem sierpnia :D
A tak w ogóle, to zapraszam na rozdział 1 na :
http://other-world-story.blogspot.com/
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny!
Twoja czytelniczka na zawsze,
Reasy :**
Jestem w 1/3 rozdziału bo coś mnie oderwało, ale mnie tak skręca, że nie wiem, koniecznie jutro go dokończę i skomentuję.
UsuńJeju, kocham was za te komy!
Dziękuję! :***
IIIII.... JESTEEM! :D
OdpowiedzUsuńStrasznie późno rozdziały dodajesz xD :O I to nie pozwala mi komentować jako pierwszej >.<
No doobdzie, muszę się z tym pogodzić ;**
O nie... Jednak wyrusza. W sumie, to chyba dobrze, bo ma jeszcze chyba szanse przeżyć ;)
Wrrrr....nie cierpię tego wrednego, ohydnego, brzydkiego, zgorzkniałego babsztyla!!!!!! :O
Czuję odrazę do tej kobiety, bo kogoś mi przypomina xD
O_o co jest z tą jej "przyjaciółeczką" ??
Hihi ^.^ "Jakiekolwiek dodatkowe informacje?
- Możesz iść spać" XD Ale ją maszyna zjechała! :D No cóż, jednak nie będzie za bardzo pilotować... :( :D :D
Oooo....Uf, dobrze, że to był tylko budzik ;P
No prosz, prosz... Merkury planetą kontrastów i przeciwieństw *U* Geniusz z Ciebie Kasia, wiedziałaś? :D I jak pięknie opisane ^^
Boże, jaką TY MASZ WYOBRAŹNIĘ *___* WEŹ POŻYCZ! MÓWIĘ ABSOLUTNIE SERIO!!!!!!!
I ty mówisz, że się chcesz do mnie zapisać na korki... -,-
Kontrasty, kontrasty.... *U* Genialne, GENIALNE!
HAHAHA! Ja też bym się uśmiała, gdybym zobaczyła 1001 w takiej sytuacji xd
...
HAHHAHAHAHAHHAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!
"- Cóż, jest jeszcze szansa, że tu zostaniemy.
- Dlaczego?
- Bo możesz nie sięgnąć do autopilota! - zarechotałam przewracając się w śnieg." XD XD XD
Koocham ją i te jej poczucie humoru XD
I <3 0628
Ścięło mnie z nóg *___* pomijając, że siedzę na krześle ;P
Jesteś absolutnie genialna #---# Znasz to uczucie, kiedy czytając o niebo lepszą opowieść, masz ochotę usunąć wszystkie swoje rozdziały? I NIE PISZ PROSZĘ, ŻE TAG :O
Biję ci pokłony, królowo
Twój na zawsze oddany sługa,
Alex ^.^
O ludzie! *O*
UsuńJaram się twoim komentarzem!!!
Naprawdę, czuję, że dostałam skrzydeł!!! <333
Dziękuję ci kochanie za niego :3
I - TAG ZNAM TO UCZUCIE!
Kiedy czytam np. twoje opowiadanie :))
A jakbyś usunęła wszystkie rozdziały to ja bym się chyba pocięła kabanosem -,-
Dzięki, że zajrzałaś ;)
Trzymaj się ciepło! :*
Katherine już wiem co dostaniesz na urodziny. Chociasz szczerze się nie spotkamy ale to brzydko brzymi. No zgaduj! Nie wiesz? Ten budzik normalnie zakochałam się. I szczerze przestraszyłam już chciałam po prawiać kurs maszyny i inne takie. A tu ładne widoczki. A one jako 6 latki. Jakie słodziaśne. W ogóle( nauczyłam się pisać osobo ale to inna historia) proponuje Kath na ministra od spraw blogów i opowiedań fantastycznych. Kto jest za? Prosze podnieść ręke. Dziękuje. Kto przeciw? Dziękuje. Kto się wstrzymał? Dziękuje. W głosowaniu brało udział 200 internautów z całego internetu. Za było 198 przeciw 1 wstrzymał się 1. Wniosek przechodzi dalej. Mówiła Vivian Black przewodniczący całego internetu. xd Komentarz sponsorowany przez Onyl Venus Republic.
OdpowiedzUsuńhhahahahahahhahahaaaaa o jeny, matyldo najświętsza, kocham cię!!! :*
UsuńJa nie mogę, cieszę się, że wpadłaś i dziękuję za komentarz!
Jaram się jak ja twoim blogiem *O*
No właśnie kiedy rozdział?!
Stęskniłam się <3
Twoja, Kath :3
Od razu mówię, że wcale nie przeszkadza mi, że skomentujesz rozdział później. Poczekam. :)
OdpowiedzUsuńJa natomiast muszę nadrobić te tutaj. Dwa, z tego, co widzę, bo trzeciego również nie czytałam (wstyd!). To zabieram się za to szybciutko.
Widzę, że zastosowałaś się do mojej rady i wyjustowałaś tekst. Cieszę się, od razu wygodniej jest czytać.
Rozdział trzeci... tak krótko się wypowiem. Zainteresowałaś mnie początkiem. Jakaś dziewczyna, potem okazuje się, że ktoś ją podglądał, ostatecznie dogania tego kogoś... też dziewczynę... i się zakumplowały. Cwane! Gdyby w życiu to było takie zabawne...
A dalej nasza 0628 założyła dziennik. Może tak będzie dobrze, nie będziesz nam opisywała wszystkiego po kolei, tylko to, co bohaterka uzna za najważniejsze. Wiesz, co mi się w tym podoba? Te przekreślone zdania. Wychodzi tak realnie. Robiłam podobnie, jak pisałam dziennik. Znaczy próbowałam... nie wyszło mi. ^^
Czwóreczka jest krótsza... ale za to zaczyna się od razu od jakiejś akcji. Dziewczyna z tą przyjaciółką wreszcie zbierają się do wylotu.
Hmm... 1001 wydaje mi się jakaś dziwnie podejrzana.
Opisujesz Merkury całkiem inaczej, niż to wiemy... byłoby to dobre rozwiązanie, gdyby to nie była pierwsza planeta od Słońca, ale... może to i lepiej? Przynajmniej czymś zaskakujesz. :D
Końcówka genialna. Zamieniły się w dzieci? Och, tego nie mogę przegapić za żadne skarby!
Pozdrawiam cię serdecznie! :)
Cieszę się, że cię zainteresowało <3
UsuńDziękuję bardzo, że tutaj zajrzałaś, sprawiło mi to wiele radości :*
Muszę się teraz postarać by nie stracić ważnego czytelnika i wykombinować coś ciekawego na rozdział 5 ^^
Tak, tak, wiem, że jest pierwszą planetą od słońca, i że nie pasuje za bardzo tam śnieg, ale (jak to mówię) w opowieściach fantasy i s-f wszystko jest możliwe, więc można troszkę popuścić wodze fantazji :3
Dziękuję jeszcze raz za komentarz i pozdrawiam cię gorąco! :]
Cieszę się. :)
UsuńWażnego czytelnika? E tam, jestem jednym z wielu. Czytelnicy przychodzą i odchodzą... traci się z nimi kontakt... ech, aż sobie przypomnę te kilka lat wstecz, to takie smutne. :<
Rozumiem to, dlatego właśnie nic do pomysłu nie mam. Może tam istnieje jakieś pole chroniące tę planetę, albo coś. Wszystko jest możliwe. :D
Pozdrawiam cię również. :)
Dlatego ważne jest żeby utrzymywać z nimi dobry kontakt.
UsuńKażdy czytelnik jest ważny, a szczególnie taki, który szczerze opisuje swoje odczucia co do wpisu.
Wniosek: jesteś ważna :P
Niestety nie zawsze się to udaje. Nie każdemu chce się podawać swoje GG czy email, a później oni usuwają profile, blogi, nie ma jak się odezwać... Ja zachowałam kontakt z dwiema, może trzema dziewczynami z moich dawnych historii. Jedna ma teraz bloga, ale się zastanawiam, czy to ona i czy pisać, czy nie... wszak wszystko jest możliwe. Ech.
UsuńZgadzam się. Najlepszy czytelnik to szczery czytelników, który potrafi się dokładnie wypowiedzieć na temat tego, co przeczytał. I skrytykować. xD
Dziękuję w takim razie. :)
Wyruszam na wyprawę. I kiedy wreszcie przychodzi moment, że mogłabym ci opowiedzieć coś ciekawego, jak to, że spektakularnie zwiałam z Wenus na Eleanor... Ja po prostu tchórzę. Nie mam na nic siły. Ulegam. Posłuszeństwo mam już wgrane. Jakby ktoś zamontował mi w mózgu komputer i zapomniał o funkcji CTRL-ALT-DEL. Nie da się z tego wyplątać. Jeżeli ktoś urodził się Wenusjanką, to Wenusjanką pozostanie.
"Cóż, szefowo, tym razem wygrałaś" - myślę sobie pakując do plecaka najpotrzebniejsze rzeczy. Większość miejsca zajmują batoniki zbożowe, ale mieszczą się tam również buty, jak i zapasowy kombinezon ochronny. Powolnym krokiem przemierzam mój mały domek. To nie do wiary jak szybko człowiek potrafi się do czegoś przywiązać. Jestem tu osiemnasty dzień, a już wiem, jak bardzo będę tęsknić za Leoną. Słyszę pukanie do drzwi. Przyszła moja współtowarzyszka. Do tej pory nie wiem kto to. Pociągam delikatnie za klamkę i momentalnie torba wypada mi z rąk. 1001 stoi uśmiechając się od ucha do ucha i niecierpliwie przestępuje z nogi na nogę.
- Gotowa? Czas wyruszać! - mówi dziarsko i ciągnie mnie za rękę w kierunku głównego placu.
Nie mam szans uciec.
- 0628, czy wszystko jasne? - Milady Poolow po raz kolejny spojrzała na mnie wyczekująco.
Wszystkie Obiekty zeszły się na plac, skąd miałyśmy odlecieć. Po lewej stronie ktoś prychnął. Skoro idę na śmierć, muszę odejść z godnością - pomyślałam i dziarsko się uśmiechnęłam.
- Tak jest! - krzyknęłam wskakując do latającego pojazdu.
Był to ogromny statek kosmiczny. Przypominał trochę białą kapsułę ze skrzydłami i ogromnymi, przeszklonymi ścianami. W kabinie pilota zastałam 1001. Siedziała na kręconym fotelu. Brązowe włosy związała w zgrabnego kucyka. Czekoladowymi oczami wodziła po panelu kontrolnym, jak urzeczona wgapiając się w migające światełka. Odchrząknęłam uświadamiając nastolatkę o mojej obecności. Uniosła wzrok i przez sekundę dojrzałam na jej twarzy grymas niepewności, ale potem zastąpił go wyraz powagi.
- Dobra, skoro ruszamy, trzeba ustalić, kto jest kapitanem.
Zerknęłam na nią niepewnie.
- Jakim kapitanem? Przecież mamy działać razem.
- Oczywiście, ale to nie zmienia faktu, że w razie zagrożenia musi być wyznaczona osoba, która będzie sprawowała kontrolę nad tym wszystkim.
- Ja...
Nie skończyłam bo przerwał mi lekki wstrząs i syk zasuwanego automatycznego przejścia.
- Proponuję siebie na to stanowisko - powiedziała to tak dobitnie, że poczułam ciarki na plecach.
- Eee... No... Tak, jasne. Jeśli chcesz - powiedziałam niepewnie.
- Świetnie.
Po raz kolejny zlustrowała mnie wzrokiem po czym odetchnęła z ulgą i zakręciła się w fotelu. Znowu miała ten przyjazny wyraz twarzy, jak wtedy gdy śledziła mnie w lesie. Usłyszałam głośne DING, które dało mi sygnał, że powinnam usiąść i zapiąć pasy.
~~~
Hahahahha mówiłam, że tak zrobię?! (lol)
te cała opowieść jest bardzo interesująca, magiczna i GENIALNA! Będą jechać latającym pojazdem ~ to jest wyobraźnia !!! Kocham twoje blogi, są po prostu świetne i niesamowite... I tak jak mówiłam w jednym komentarzu owszem udało ci się wciągnąć nas do swojej wyobraźni.
Czekam na nn oraz życzę c weny na na następny rozdział :D
PS. Przepraszam, że usunęłam w komentarzu prawie połowe opowiadania, ale nie chciało mi wysłać... Teraz pewnie sobie myślisz (to dlaczego nie usunęłaś opowiadania w komentarzu i nie napisałaś normalnie kom...?!) a ja ci odpowiadam (bo chcę żebyś miała długi komentarz... )
POZDRAWIAM ! Twoja najdroższa
~ Selena Gomez ♥
Haha, no faktycznie długi xD
UsuńJesteś niemądra i śmierdzisz kiełbasą, ale i tak cię kocham :P
Dziękuję za miłe słowa :3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKochanie, jak weszłam na tego bloga, od razu spodobał mi się wygląd, oczywiście nie powinno 'oceniać się książki po okładce', ale po prostu, naprawdę mi się spodobało.
OdpowiedzUsuńA co do opowiadania, tak że boskie.
Widoki musiały być rzeczywiście niesamowite, KOSMOS, niech ktoś mi powie że nie chciał by widzieć KOSMOSU.
XD Sześć lat. Małe dzieci na Merkurym? Masz świetną wyobraźnię.
Życzę weny słońce.
Buźka :* Twoja Az.
Yey!
UsuńNawet nie wiesz jak się cieszę, że wpadłaś :3
Miło mi słyszeć, że ci się podoba :)
Pozdrawiam!