Leciałam czując się coraz pewniej na grzbiecie mojej przyjaciółki. Miałam wrażenie, że ona ma takie samo zdanie, więc ostrożnie podniosłam ręce do góry łapiąc wiatr w dłonie. Prędkie powietrze przepływało mi pomiędzy palcami i świstało w uszach. Jeżeli to możliwe na planecie pełnej ograniczeń, stref ochronnych, dodatkowych zabezpieczeń, czujnych strażniczek i twardego rygoru, poczułam się naprawdę wolna. Wtedy Eleanor ryknęła donośnie na znak, że w końcu mi zaufała. Pokonałam kolejną przeszkodę. Teraz nikt nie powie mi, że nie potrafię sobie poradzić. Okiełznałam jednego z najgroźniejszych smoków! Wyszczerzyłam zęby i krzyknęłam triumfalnie na co zwierzak zawrócił, zrobił kółko wkoło góry i ostrożnie wylądował na ziemi. Pogłaskałam go za potężnym uchem i ześlizgnęłam się po jego boku. Rzuciłam mu kawał soczystego mięsa jako przekąskę i skinęłam głową na pożegnanie. Ruszyłam przed siebie dumna jak nie wiem co. Wtedy w tłumie rozległ się głos:
- 0628!!!
Obróciłam się szybko o mało nie przewracając granatowowłosej trenerki.
- Coś się stało? - wyjąkałam przerażona z trudem łapiąc oddech.
- 0628... - szepnęła z miną kata, po czym uśmiechnęła się - Gratuluję ci serdecznie. Zasłużyłaś na nagrodę. Poinformuję szefową o twoich niezwykłych osiągnięciach.
- Dziękuję bardzo.
Kiwnęłam głową z pokorą, odgarniając kurtynę włosów zasłaniającą mi twarz. Oddaliłam się prędko starając się nie pokazywać mojej euforii. Chęć imponowania głównodowodzącej miałam już chyba wgrane. Pierwszy raz uda mi się pokazać jej, że nie jestem bezużyteczna. Przecież jeśli miałaby o mnie takie zdanie, szybko i bezproblemowo mogłaby się mnie pozbyć. Wtedy ktoś inny przejąłby moje imię, a reszta pytana o 0628, patronkę zwierząt, twierdziłaby, że nigdy nikogo takiego nie było. Ciężkie jest życie na naszej planecie, ale łatwo i szybko się przyzwyczaić, jeśli ktoś koduje ci to już od pierwszych sekund twojego istnienia.
Tego dnia miałam odbyć masę męczących treningów, lekcje dotyczące życia na innych planetach i znowu ćwiczenia. Najważniejsze jest to, żeby mieć przy sobie zapas batoników zbożowych. Tylko one pomagają mi utrzymać się przez tyle czasu na nogach. Na początku je się je w bardzo dużych ilościach, potem stopniowo się to ogranicza, a po około pięciu miesiącach można już spokojnie żyć bez tego dającego kopa, kalorycznego przysmaku. Na razie 15 dziennie mi wystarcza, choć to i tak sporo wliczając w to obiad.
Nawet się nie zorientowałam kiedy dotarłam do drzwi mojego domku. Wślizgnęłam się do niego cicho, bo doskonale wiedziałam, że Leona może być jeszcze w trakcie przedpołudniowej drzemki. Na palcach przemierzyłam hol i przemknęłam do sypialni. Właśnie docierałam do mojego łóżka kiedy rozległ się przeraźliwy, brzęczący dźwięk dzwonka. Kot ryknął cicho i przekręcił się na drugi bok. Ten śpioch nie obudziłby się nawet gdyby Marsjanie postanowili przeprowadzić inwazję. Otworzyłam drzwi.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to burza rudych loków, które przesłoniły mi widok na okolicę. W następnej kolejności dostrzegłam bystre, głębokie, brązowe oczy, mały, kartoflany nosek i usta rozciągnięte w szerokim uśmiechu. 0542 przytuliła mnie na przywitanie i prędko wkroczyła do środka. Z głośnym śmiechem rzuciła się na kanapę stojącą w salonie i zmierzyła wzrokiem cały duży pokój.
- Wow, ale ty tu masz porządek!
Zaśmiałam się cicho i przycupnęłam na krześle obok. Leona zdążyła się już obudzić i teraz kręciła się po domu w poszukiwaniu jakiejś zabawki.
- Szybko ci poszło - powiedziałam ukazując swoje zęby - Kolczatka nie przekuła ci jeszcze twarzy za twoją "niezdolność do panowania nad smokami"?
- A dajże mi spokój - westchnęła - W ogóle to się zastanawiam, dlaczego nasi trenerzy mogą mieć fryz jaki tylko chcą, a z nami muszą robić... to - szarpnęła za swoje loki i zmarszczyła czoło - Naprawdę lubiłam swój karaibski błękit!
Po raz kolejny uwolniłam z siebie ten wewnętrzny odgłos radości. 0542 zawsze mówiła mi, że moim perlistym śmiechem mogłabym zarazić nawet samą szefową. Bardzo rzadko mogłyśmy sobie pozwolić na takie "niestosowne zachowanie" jakby to określiła nasza mentorka, dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja robiłyśmy to bardzo długo. Obie lubiłyśmy łamać regulamin, z tym że ona bardziej dyskretnie. Ja, jak wszystkim wam już wiadomo, nie kryłam się z moimi upodobaniami.
Chwilę radości przerwał pikający dźwięk wydobywający się z naszych zegarków.
- Czas na trening... - mruknęłam podnosząc się i zdążając do białej komory - Możesz się ogarnąć u mnie - rzuciłam jeszcze wchodząc do kabiny.
Każdy z takich sprzętów doprowadzał nas do wyczerpania, ale pozwalał na stosowny wygląd i odpowiednie zewnętrzne przygotowanie do walki, co było u nas bardzo cenione. Gdy opuściłam sprzęt wyglądałam jak nowo narodzona, choć moje wnętrze mówiło coś kompletnie innego. Zerknęłam w lustro na moje perfekcyjnie splecione w warkocz włosy, idealny, elastyczny, ochronny kombinezon i nową parę butów. Skrzywiłam się na widok tak dokładnie wykonanej pracy i sięgnęłam do szafy po broń. Nie. "Sięgnęłam" to złe określenie. Automatycznie rozsuwany barek "wypluł" z siebie to co akurat uważał dla mnie za potrzebne. Trafił mi się miecz. Długi na jakieś 8 cali z idealnie wyważoną rączką i połyskującym ostrzem. Rudowłosa przyjaciółka poszła w moje ślady i wylosowała poręczny pistolet kalibru 886. Uśmiechnęła się jakby chciała powiedzieć "spróbuj zaatakować, a dostaniesz kulkę w łeb" i wyszła. Gdy znalazłyśmy się na świeżym powietrzu wyjęłam batona zbożowego i wgryzłam się w jego słodką masę. Od razu poczułam przypływ energii. Podążyłyśmy krętą ścieżką w stronę ogromnego pola treningowego. Bardzo dobrze znałam to miejsce. Połowę mojego szesnastodniowego życia spędziłam właśnie tam. Powiodłam moimi granatowymi oczami po kukłach, bieżniach, torach przeszkód, miotaczach płomieni, planszy z laserami, pełnym dzikich zwierząt fragmencie dżungli, lodowatej strefie przetrwania, gorącej strefie przetrwania, automatycznych wyrzutniach głazów, symulatorach kosmicznych statków, automatach do treningu walki i wielu innych sprzętach, które przygotowywały mnie do obrony przed najazdem mieszkańców innych planet na Wenus. Prawie milion lat temu na naszych ziemiach rozkwitała zupełnie inna, nowa i piękna cywilizacja. Oczywiście mieszkały tam same kobiety. Poubierane w kolorowe sukienki strzegły dobra i niewinności wszystkimi znanymi technikami magii. Tak czy siak pod wpływem ataku ze strony Marsjan (czytaj - mężczyźni) skończyły nadziane na ogromne, drewniane pale. Masakryczna wizja. Od tamtej pory nasza kochana Milady Poolow, która jako jedyna przetrwała i do tej pory żyje, przygotowuje nas i nasz perfekcyjny system obronny na wszystkie możliwe najazdy. Moim zdaniem chce z nas zrobić po prostu żywą armię robotów, gotowych oddać za nią życie, rzucić się ze skały, stanąć do boju i napaść na kogoś, myśląc że robią to w imię piękna. Ale oczywiście nie powiem tego głośno, bo skończyłabym jak nasi przodkowie. Nadziana.
Chuderlawa, maleńka nastolatka wyszła z małej budki i kiwnęła do nas ręką. Nie wyglądała wcale jak sportowiec, ale nie można jej było odmówić talentu. Szkoliła prawie wszystkie obecne na tym treningu dziewczyny (w tym mnie) i jeszcze nie słyszałam żeby którakolwiek dostała choćby zadyszki podczas biegania. Wsłuchałam się w melancholijny głos nauczycielki i szczerze mówiąc lekko przysnęłam. Gdy zaczęliśmy robić ćwiczenia, 0542 popchnęła mnie na bieżnię, co trochę mnie rozruszało. Potem podeszłyśmy wspólnie do kukieł, by... skrócić je o głowę. To była tylko rozgrzewka.
- Idziesz? - zapytała mnie rudowłosa, gdy powaliłam kolejną postać na ziemię.
- Gdzie teraz? - spytałam rozglądając się w poszukiwaniu jakiegoś wolnego miejsca do ćwiczeń.
- Jak zwykle nie słuchałaś, co? - spojrzała na mnie karcąco i pokręciła głową - Od dziś mamy dostęp do najnowszej i najbardziej realistycznej formy treningu. Plac bojowy zbudowany w tysiąc siedemset dziewięćdziesiątym czwartym został...
- Hej! To nie lekcja historii. Nie możesz mi po prostu powiedzieć CO TERAZ?
Zacisnęła usta. Nienawidziłyśmy się kłócić, a ona nie znosiła kiedy przerywałam jej wykład, ale to było tylko marnowanie czasu. Zarzuciła swoją szopę na plecy, szepnęła "chodź za mną" i ruszyła przed siebie. Przewróciłam oczami i poszłam w jej ślady. Moim oczom ukazało się przerobione pole do ćwiczeń, które jeszcze tydzień temu prezentowało sobą obraz przepracowania i nędzy. Teraz, prawdziwie wyglądające statki kosmiczne latały nad planszą strzelając do jakiejś dziewczyny, która skakała jak wiewiórka walcząc z mechanicznymi istotami na dole. Poczułam dziwne wibracje w żołądku i cofnęłam się odchodząc od barierki dzielącej mnie od placu.
- Może innym razem - mruknęłam do siebie i prędko opuściłam tamto miejsce.
Kroczyłam naprzód. Wsiadłam do jakiegoś symulatora latającego. Przed oczami latały mi obrazki ludzi padających twarzą w piach. Mimo, że wiedziałam, że to tylko kukły to nie mogłam sobie wybaczyć tego, co robi nasz naród. Przecież jesteśmy strażniczkami piękna, miłości i dobra! Przecież powinnyśmy chronić wszelkie istoty! A człowiek też jest ISTOTĄ ŻYJĄCĄ! Przecież zostałyśmy stworzone by wspierać pozostałe ludy i ewentualnie walczyć w obronie własnej planety! Przecież znałyśmy wszelkie tajniki magii! Przecież byłyśmy potężne! Przecież nie można od tak zapomnieć historii naszego świata! Ta nasza przeszłość jest wyjątkowo dziwna! Przecież to niemożliwe żeby jakieś drewno wygrało z potęgą magicznej mocy! Przecież powinnyśmy odkryć źródło naszej energii i skupiać się na tym, a nie zabijać niewinne stworzenia! Przecież powinnyśmy walczyć... walczyć o miłość.
Potrząsnęłam głową i wytarłam stróżkę potu płynącą po mojej skroni. Na dzisiaj koniec. Odpuszczę sobie wieczorny trening. Wysiadłam z pojazdu i wyjmując z torby batona zbożowego ruszyłam na zajęcia.
W kilka minut dotarłam do centrum i weszłam do budynku z wielką kopułą. Zajęłam miejsce w sali i spróbowałam się odprężyć. Liczyłam na to, że choćby tu dowiem się czegoś pożytecznego. Jakże bardzo się myliłam.
Do mównicy podeszła pulchna kobieta z ponurym wyrazem twarzy i nudnym, spokojnym głosem rozpoczęła swój wykład.
- Ziemianie. Kim są te bezuczuciowe istoty? Marsjanie, Merkurianie, Jowiszanie, Saturianie, Urani, Neptuni i Plutoni. Wszystkie te człekopodobne stworzenia nic nie znaczą. Stanowią dla nas niewielkie zagrożenie. Mimo to, każdy ich ruch jest niebezpieczny dla naszego środowiska. Niewiele wiemy o ich działalności. Niewiele wiemy o tym w jaki sposób udaje im się produkować tak wielką broń masowego rażenia. Niewiele wiemy o tym czemu stanowią tak liczną grupę. Na większości z tych planet żyją i mężczyźni i kobiety - tu zaczęła pokazywać rozmaite zdjęcia przedstawiające płeć męską z ogromnymi szponami, zębami wystającymi poza usta, trzema nogami, zgarbioną i ociekającą tłuszczem posturą - Co jak widać kiepsko wpływa na rozwój jednego z gatunków - złożyła wskaźnik i oparła się pulchnymi dłońmi o blat patrząc na nas uważnie - Nasza kochana szefowa zaplanowała misję odkrywczą, na którą wyruszą dwie nastolatki właśnie z waszej grupy - tym słowom towarzyszył podniecony szept - Polecą one na Merkury, wrócą by zatankować, potem omijając Ziemię i Mars skierują się na Jowisz, później przyjdzie kolej na Saturn, Uran i Neptun. Jeśli przeżyją i wrócą z zadowalającymi nas wynikami, zostaną nagrodzone. Milady Poolow zaplanowała ekspedycję na najbliższy... tydzień. Ona sama będzie się przez ten czas przypatrywać całej waszej klasie. Musicie udowodnić, że jesteście godne uczestniczenia w tej wyprawie. Więcej usłyszycie jutro podczas zebrania. Dziękuję za uwagę.
Dziewczyny wysypały się z pomieszczenia rozprawiając na temat nowej, podniecającej informacji. Moja głowa krążyła myślami wokół możliwości wyrwania się stąd. Czułam lekkie podniecenie, ale i strach. Po chwili zorientowałam się, że zostawiłam mój miecz w sali. Zawróciłam i przeciskając się przez potok nastolatek dobrnęłam do drzwi. Postawiłam stopę po drugiej stronie gotowa wejść spokojnie po broń, kiedy usłyszałam cichy głos i skuliłam się przy ścianie.
- Pani Poolow... Nie żebym była bardzo ciekawa... Ale proszę mi powiedzieć czy ma pani już kogoś na oku? - spytała gruba nauczycielka.
- To chyba nie powinno cię interesować 31.
- Oczywiście, ale jednak jest to kusząca wizja.
- To ściśle tajne, ale... Jeżeli musisz wiedzieć planuję posłać 0628.
Wstrzymałam oddech. Mnie?
- Mhm... Rozumiem, rozumiem. Ale... Czy ona nie jest trochę za bardzo...
- Tak, jest. Będzie miała szansę się wykazać, ale wszyscy wiemy, że to niemożliwe. Po prostu będzie to dobry sposób by się jej pozbyć. Żywa nie wróci. A jak wróci, policzymy się z nią tu. Nie jest nam potrzebna, osłabia tylko naszą armię. Krótko mówiąc, MUSIMY ją zabić. Chyba nie chcemy tu powstania rebelii, prawda?
- Oczywiście, że nie chcemy. Jak zwykle ma pani rację.
Podniosłam się cicho i szybkim krokiem wyszłam z budynku. Łzy przesłoniły mi oczy. Gdy znalazłam się na zewnątrz biegiem udałam się do lasu. Wskoczyłam szybko na jakieś drzewo, wdrapałam się na czubek i przytuliłam mocno do kory. Słone krople płynęły po moich policzkach strumieniami. Muszę się postarać. muszę być najlepsza. Może mi się uda? Może nie zostanę wygnana... A jeśli... To może nie wrócę? Może mnie zabiją? A może ucieknę? Tysiące pytań kłębiły mi się w głowie. Zasypywały mój trzeźwy dotąd umysł i nie pozwalały na racjonalne myślenie. Czułam jak ta sama wiewiórka, której dom czyściłam wczoraj wbija we mnie swoje paciorkowate ślepia, dzieląc się ze mną odrobiną współczucia. Cóż za ironia losu... To zwierzę ma więcej serca niż matka wszystkich strażniczek miłości...
~ ~ ~
I oto jest rozdział drugi. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Pojawiła się nowa zakładka pt "wasze postacie". Ponieważ teraz tak czy siak będę musiała opisać całą akcję proszę was o tworzenie postaci wedle waszego upodobania. Obiecuję, że znajdą się w książce. Dedykacja dla Alexy, mojej inspiracji. Liczę na komentarze i pozdrawiam :)
Ooo pierwsza! Rozdział cudowny! Biedna 0628 co ona im zrobiła!? Może jest nieco nie zorganizowana, ale to nie powód by posłać kogoś na śmierć! Ale ona i tak sobie poradzi ^^. Jeszcze ich wszystkich zaskoczy ;p, wierzę w nią. Czekam na następne i Życzę Weny, Kath ;***
OdpowiedzUsuńHoneyed Girl.
PS. Zapraszam do mnie na fremionelicious, właśnie pojawił się 16 rozdział ;).
Już pędzę czytać :* Dziękuję za komentarz :D Jeśli chcesz zapraszam do stworzenia własnej postaci w zakładce "Wasze Postacie" :*
UsuńPozdrawiam!
Druga ! ;D rozdział genialny jak zwykle ;p zaskakujesz mnie swoją pomysłowością ;p nie mogę się odczekać następnego rozdziału ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
~Kapselek
Hihih :D Dziękuję bardzo za miły komentarz :D
UsuńNa drugi rozdział nie będzie chyba trzeba aż tak długo czekać xd
Pozdrawiam! :*
Pragnę Cię poinformować, że stworzyłam właśnie u Ciebie postać ^^ hihi, zobacz koniecznie!
OdpowiedzUsuńO rany...ale ja bym tak chciała lecieć na smoku bez opamiętania w magicznej krainie... *_* już mi się wszystko wyobraziło ;D
Zazdroszczę jej!
O BOZIU! Myślałam, że coś przeskrobała xD hehe, szefowej minka zrzednie ;P
Batoniki zbożowe!! *-* też lubię! Najbardziej te z owocami leśnymi i czekoladą... Mmm... ;**
Kurcze... musisz mi taki wysłać na w-f!! :D
OOO!!! Trening! Ale super, lubię jak się wszyscy tak fajnie rozwalają :D - wiem, wiem chora jestem, ale co zrobić?! :))
No właśnie! Obrończynie piękna, a się codziennie biją O_o
Ohh... Przypomniał mi się taki jeden tekst :
"Gdy zabraknie nadziei -
Będziemy walczyć.
I kiedy świat spowije mrok -
Będziemy walczyć.
Nawet, gdyby to była nasza ostatnia bitwa -
Będziemy walczyć.
Będziemy walczyć o przyjaźń
Będziemy walczyć o miłość.
I zwyciężymy."
- to tak na marginesie ;P
Dobra, idę dalej.
OHH!! *_* TU SĄ TEŻ ZIEMIANIE??!! A niech to mogłam zrobić Ziemianina :D Coś czuję, że...a w zasadzie, to nic nie mówię ;P I JAKIE BEZDUSZNE ISTOTY??!! O_O Ahh..te nauczycielki - samo złooo....
O! Coś mi się wydaje, że nasz Obiekt się dostanie xD Ciekaaawe czemu :D A czemu nie lecą na Słońce?? :(( No dobrze, napisałam że moja postać jakby co może być Wenuską, ale jednak zmieniam zdanie - JOWISZ! :**
OJEJ!!! JĄ?! Miałam rację! ;))
"Tak, jest. Będzie miała szansę się wykazać, ale wszyscy wiemy, że to niemożliwe. Po prostu będzie to dobry sposób by się jej pozbyć. Żywa nie wróci. A jak wróci, policzymy się z nią tu. Nie jest nam potrzebna, osłabia tylko naszą armię. Krótko mówiąc, MUSIMY ją zabić. Chyba nie chcemy tu powstania rebelii, prawda?" - KURDE ŻARTUJESZ??!!! Ale wstrętne głupie babska!! Co ona im zrobiła do jasnej ciasnej?! ;'(( Biedna musi wymyślić jakiś plan...
Rozdział WENUSOWSKI!! XD Tyle akcji...i się dużo dowiedziałam..://
Czekam na NN i ZAPRASZAM DO MNIE!! ;** :D Proooszę, napisz komentarz ^^ może być nawet kilka słów ;33
Buziaki!
Twoja,
Alexa ;))
Już lecę komentować, dziękuję za twoją odpowiedź na mój rozdział! kocham cię!! :*
UsuńOJEJ! Nie zauważyłam! - DZIĘKUJĘ ZA DEDYKACJĘ *_* też cię kocham!!!! ;**
UsuńBuziaki!
Twoja Alexa
Kath, kochana, nie musiałaś mi przypominać!
OdpowiedzUsuńCały czas pamiętałam, tylko co chwila coś mnie odrywało od czytania i komentowania...
O Twoim rozdziale nie mogłabym zapomnieć! Jak bym śmiała go pominąć! Jeszcze byś na mnie swoje obrończynie piękna z Wenus albo Łowczynie Artemidy czy kogoś innego wysłała!
No, ale w końcu znalazłam wolną chwilkę by skończyć czytanie i wziąć się za komentowanie ;3
A zatem...
Lot smokiem - mmm *.* Też bym sobie chciała tak pofruuuunąć ^^ Choć trochę bym się bała... Takim potworkiem... Ale 0628 oczywiście okiełzna najbardziej trudne smocze charakterki i sobie poradzi! (chociaż jest tak nieogarnięta jak i ja)
Batoniki ^^ Taki batonik dający koooopa energii przydałby mi się właśnie teraz - muszę na jutro wybrać wiersz, nauczyć się go, wyrecytować i zagrać... Boję się, bo nie zrobiłam NIC. No, ale nie jestem tu po to, by Ci narzekać ;p
Haha chyba mam sen jak zwierzaczek 0628 ;p Nic mnie nie może wybudzić ;p
Odwiedzinki przyjaciółki - zawsze spoko! Zazdroszczę porządku w pokoju xD U mnie wszystko leży wszędzie ;p
Bam i mają broń więc lecą na pole treningowe. Takie tam na rozgrzewkę odcinanie głów kukłom ;p A przemyślenia 0628... bardzo trafne. Bronią piękna zabijając - taki tam ludzki mechanizm -,-
Ugh... Już nie lubię tej grubej baby z nudnym głosem, która pokazała, że mężczyźni mają szpony i (hahahahahhaha - mam skojarzenie z filmem chyba "I kto to mówi" jeżeli się nie mylę) trzy nogi xD
I ta wyprawa... Chcą zniszczyć innych? A to przypadkiem nie będzie niszczenie piękna, dobra i miłości? Te babsko, co przeżyło najazd Marsjan jest mega nienormalne. Jak można wysyłać moją kochaną 0628 tylko dlatego, że chce się jej pozbyć? Jak wgl można chcieć siejej pozbyć?! ONA PRZECIEŻ OKIEŁZNAŁA SMOKA! Niclech teraz naśle go na tą Poolow! ;> Byłoby śmiesznie ;D
A tak serio - jak to babiszcze może tak robić?! Bo armie im osłabia... Nosz kurde, chyba raczej te tłuste babki o nudnych głosach by oslabiały armie! A nie młode, zwinne, trochę nieogarnięte, zapominalskie i spóźnialskie dziewczęta, które potrafią okiełznać najgroźniejsze smoczki!
Ufff...
Na koniec już nie będę słodzić, bo wiesz już że kocham Twój styl, Twoją wyobraźnię itd... Więc po prostu... obsypuję Cię cukrem ;* Rozdział przecudowniasty (brakuje mi słów, więc pora tworzyć neologizmy!), zachwycajacowstrzymującydechwpiersiach, nooo wgl niesamowity ;*
Weny życzę ;*
I na następny raz - serio, nie musisz mnie popędzać ;***
Twoja (nie)zawodna dżinka Cupcake.
PS A Ty chyba nie odwiedziłaś fantasy-cupcakes.blogspot.com od dawna, cooo?
PS 2 I zapraszam do tworzenia postaci u mnie ;***
OJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJOJEJ *=*
UsuńKocham x 100000 :*
Dziękuję ci bardzo mocno za przewspaniały komentarz :3
Wybacz za przypomnienie, po prostu się zmartwiłam :c
Och! Fantasy! ojej! Jakże ja mogłam?! :c W wolnej chwili od razu zajrzę :D A postać ochohchchch! Pędzę!
Kocham - twoja Kath ;*
Z góry przepraszam, jeśli mój komentarz będzie do kitu, ale od rana strasznie boli mnie głowa... :/
OdpowiedzUsuńEleanor.. uwielbiam tę smoczycę. Wiedziałam, że razem z 0628 się polubią. ^^ Już myślałam, że ta nauczycielka będzie chciała opieprzyć 0628, a tu proszę. Gratulacje. ^^
Powrót do domu. Rozmyślania. Widać, że 0628 jest bardzo inteligentna. Wyraźnie przeczuwała już, ze chcą się jej pozbyć.
Głośny dzwonek i gniew Leony. :D Kocham kotki, wszystkie! :*
Treningi. Jak to dobrze, że 0628 ma serce i nie jest bezlitosna jak inna. Chociaż, czy ja wiem, czy to dobrze. Z jednej strony tak. Przynajmniej jest zdrowa na umyśle, ale z drugiej. Strasznie odstaje od reszty i dlatego chcą ją usunąć. To takie skomplikowane. Nie wiem co myśleć. >:
Wykład 31. :O No nie spodziewałam się. Cudownie, że będzie misja. Akcja. Inni mieszkańcy planet. Szkoda, że pominą Ziemię. Czuję, że tam mogłoby zdarzyć się coś niesamowitego.
Biedna 0628... Jestem dla niej pełna współczucia. Szkoda jej. Żyje zaledwie 16 dni, a już chcą się jej pozbyć... Ironia losu.
Świetny rozdział! Jesteś nieziemską pisarką! Nie to co ja.. ja jestem całkowicie przyziemna.. xd
Przepraszam, że mój komentarz jest taki paskudny, ale nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje. Jestem jakaś dziwna.. Sorki! ;/
Pozdrawiam Cie mocno i życzę dużo weny! :*
~Eveline. ;*
P.S. Zaraz postaram się stworzyć swoją postać ^^
Och, nie szkodzi. Każdy ma gorsze i lepsze dni :*
UsuńTwój komentarz jest wspaniały!
Szczerzę się do ekranu jak głupia! <3
I TWÓJ BLOG NIE JEST PRZYZIEMNY, A JAK JESZCZE RAZ TAK POWIESZ TO POŚLĘ NA CIEBIE ELEANOR! :D
Również pozdrawiam :*
Jak obiecałam, tak robię ;) Przeczytałam już cały rozdział ;)
OdpowiedzUsuńI sądzę że cała historia staje się coraz bardziej interesująca ;)
Wyprawa którą opisałaś jest bardzo ciekawym pomysłem ;)
Ale tu rodzą się pytania czy jednak będzie bohaterka w niej uczestniczyć czy wcześniej ucieknie ;)
Najbardziej podoba mi się to że piszesz lekko ;) to znaczy że po pierwsze mam wrażenie że nie sprawia Ci to większej trudności ;) a po drugie czyta się to bardzo szybko i z przyjemnością ;)
W każdym bądź razie ;) życzę weny ;) i żebyś znalazła czas na pisanie ;) bo myślę że to też prócz weny Ci się przyda ;)
Pozdrawiam,
~littlegraybutterfly~
Cieszę się, że efekt jest taki, jak zaplanowałam :)
UsuńHeheh czy ucieknie tego nawet sama jeszcze nie wiem, ale mam w głowie pewien zarys, więc... poczekamy, zobaczymy ^^
Pozdrawiam! :*
Obiecałam, że zajrzę, a skoro mam trochę czasu i chęci na szybkie nadrobienie rozdziałów... zabieram się za to z radością.
OdpowiedzUsuńTak się rozglądam po blogu i... ładna ta dziewczyna z nagłówka, niczym postać z jakiegoś fantasy. Wpadła mi w oko i nie wiem, kiedy wypadnie. (http://candyisfake.deviantart.com/art/Long-Hair-81805216 - CHYBA KAŻDEMU JUŻ SIĘ CHWALIŁAM TYM ZDJĘCIEM, DZIEWCZYNA MA CUDNE WŁOSY, W SAM RAZ DO MOJEJ AUTORSKIEJ HISTORII - jak nie jednej, to drugiej, mam zapiski do mojego snu, który kiedyś planuję opisać :). Może w przyszłości wymyślę ci jakąś oryginalną postać, ale póki co... zabieram się za prolog. Cieszy mnie to, że chociaż nie jest specjalnie długi (no jedna strona Worda + kilka linijek drugiej) to zachwyca mnie to, że dałaś tu sam opis, bez żadnych dialogów. Ja nie umiem pisać prologów, gdzie nie naprowadziłabym w jakiś sposób na późniejsze wydarzenia (i to za pomocą dialogów!) - lubię, kiedy ludzie zastanawiają się, co miałam na myśli. :D
Dobra, już zaczynam.
Niebezpieczeństwo. To lubię! Sama mam zamiar rzucić moją Dorcas w paszczę lwa już na początku, kiedy to jej się oberwie, haha. I znowu te moje dygresje, muszę je ograniczyć... po kilku zdaniach automatycznie zmieniam myślenie z "Zobaczymy" na "Trzy razy TAK, przechodzisz dalej!".
Dziewczyna ma długie włosy. Mój licznik powoli zaczyna wysiadać, tak bardzo ekscytuję się tą historią! Przewiduję przyszłość, zdjęcie z samego początku rzuciłam w ciemno!
Kolejny plus za sam bieg historii. Opisujesz tu ludzi (?) którzy mają bronić tego, co dobre, prawe i piękne. Całkiem ciekawe, choć nieco odstraszają mnie narodziny z "pąków kwiatów", ale to już zostawię za sobą, każda historia ma swoje fanaberie. :)
Cały prolog to takie "niby nic", opis sytuacji z planety Wenus (oglądałaś kiedyś Czarodziejkę z Księżyca?), to, jak żyją będący tam ludzie (?), ale na koniec dostajemy ostrzeżenie, kolejne już... intrygujące. Co takiego mogłoby się stać człowiekowi, gdyby tam wylądował?
Rozdział pierwszy. Zdecydowanie dłuższy od swojego poprzednika, co mocno cieszy, ale nadal nie jest to wiele czytania. Tak napiszę teraz, coby nie zapomnieć - wyjustuj tekst przed dodaniem, łatwiej się czyta. Ale jak masz Worda, to zrób to zanim napiszesz całość, potem rozjeżdżają się akapity...
NIE, NIE ODEJDĘ OD HISTORII, NIE KAŻ MI, DZIEWUCHO. No, wyżyłam się. :D
Zgadzam się z późniejszym opisem, co to dziewczyna mówi, że nie ma sensu przejmować się drobnostkami. Ja nie pamiętam nawet, co było wczoraj na obiad, a co dopiero mówić o pogodzie!
O, jakaś akcja, obiekt [numerki] ma stawić się w sali kongresowej! I przestrzega mężczyzn przed tym, by nie łazili po ich planecie... słusznie, słusznie. Jak to mówią panie gospodynie na farmach: "Facet to świnia...".
"Leona"? ZNACIE LEONA? Każdy go zna! xDDD
A teraz pytanie. Skoro to Wenus, to dlaczego "lasu afrykańskiego"? Nie dociera do mnie chyba złożoność tej planety, wybacz. Jak do tej pory wszystko mi się podoba, nie żeby coś, niespecjalnie ci to przecież wypominam. ;)
O kurczę, ćwiczenia lotu na smokach? Do czego to dochodzi... ostatnio smoki źle mi się kojarzą (po takiej pseudo powieści, mniejsza z tym), może ty to odmienisz.
UsuńRozdział drugi. Dziewczyna okiełznała jednego z najgroźniejszych smoków! Gratulacje, oczywiście... i wcina piętnaście batoników na dzień. KURCZĘ, TEŻ CHCĘ. Aż mi ślinka cieknie, idę coś przekąsić. Płatki, dobry pomysł.
Podoba mi się sposób myślenia tej dziewczyny. Nie uważa, że zabijanie ludzi i innych to dobry pomysł, w końcu to też są istoty żyjące... no brawo, ciekawe, czy rozpocznie rewolucję sama, czy z czyjąś pomocą. ;)
Ładna akcja propagandowa przedstawiająca facetów jako kreatury! Nieziemsko mi się to podoba, sama byłabym skłonna w to uwierzyć, będąc jakąś Marsjanką czy coś tam... xDDD
Dowiadujemy się pod koniec ciekawego, jakoby cała ta "stworzycielka" chciała zabić główną bohaterkę. Osobiście się jej nie dziwię, jeszcze nie mieliśmy okazji zobaczyć tej dziewuszki w akcji, ale coś czuję, że w przyszłości się to mocno zmieni. Niech ucieka gdzie pieprz rośnie, tutaj nie będzie bezpieczna!
Dobra, przechodzę do błędów. Ortograficznych czy interpunkcyjnych nie przyuważyłam, natomiast często wydaje się, jakbyś gubiła zdania czy określenia. Piszesz o jednym, a wydaje się, jakbyś opisywała coś zupełnie innego. Sprawdzaj rozdział po kilka razy, nim go dodasz, wtedy na pewno to wyeliminujesz. ;)
Linkuję i dodaję do obserwowanych.
Pozdrawiam serdecznie!
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZ! *-*
UsuńNo więc tak: obiecuję, że będę justować tekst przed dodaniem i czytać jeszcze raz całość. Czasami po prostu mam tyle pomysłów, że piszę jak najszybciej, a jak sprawdzam, to wcale tego nie zauważam :P
Poza tym strasznie się cieszę, że ci się podoba!
Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam! ♥
Nie ma za co dziękować, służę uprzejmie. A justowanie to taka sugestia, bo lepiej czyta się taki tekst niż wyśrodkowany. ;)
UsuńI rozumiem cię z ilością pomysłów, ja już się w swoich gubię... moja autorka historia stoi pod znakiem zapytania bo nie wiem, jak poustawiać wydarzenia, żeby to jakoś wyglądało. ;]
Pozdrawiam!
Na początku przepraszam, że komentuję dopiero teraz!
OdpowiedzUsuńJejku, żal mi 0628 :(
Widać, że ich przywódczyni to bezduszna debilka.
Mam nadzieję, że ja tam wyślą i pokaże na co ją stać !
Ogólnie rozdział jak zwykle genialny, nie może być inaczej ;)
Zrobiłabym własną postać, ale widzę, że masz ich nadmiar więc nie będę jeszcze Ci dokładać ;)
Z niecierpliwością czekam na nn!
Twoja Reasy :**
O nie nie nie! Jeżeli chcesz zrobić postać to śmiało! Naprawdę ;) Planet jest dużo, a niektórych jeszcze nie wykorzystali ;D Poza tym (np. w drugim tomie, bo wiem już co tam będzie) przyda się ogrom postaci! :* Śmiało!
UsuńDziękuję a milutki komentarz i pozdrawiam <3
Kiedy dodasz następny rozdział?? Bo ja tu czekam i czekam i nie mogę się doczekać ;/ Nie każ nam czekać tak długo ploosse ;)
OdpowiedzUsuńHmm może dzisiaj coś skleję ;*
Usuń